Opowieść pierwsza: Austria
Młoda kobieta, Polka, spotyka w knajpce młodego Austriaka. Chłopak wyraźnie jest zainteresowany dziewczyną.
Pyta – wedle jego standardów – żartobliwie: czemu mieszkasz w Polsce?
Ona odpowiada: jak to czemu, to mój kraj, jestem Polką.
On na to: ale tam nic nie ma.
Jak to nic? – ripostuje Polka.
Austriak znowu „żartuje” – No chyba, że nasze samochody – mówi z uśmiechem.
Polka udaje zdziwioną- Ale wy nie produkujecie samochodów.
Austriak już urażony - No, nie znasz się na żartach, przecież coś tam w tej Polsce chyba jest.
Polka: widzę, że łapka boli cię od salutowania malarzowi.
Zdziwiony Austriak - Jakiemu malarzowi?
No przecież Adolf był Austriakiem, z kosmosu nie przyleciał? – mówi Polka.
Wiesz co, jesteś zaściankową, nacjonalistyczną dziewuchą – zdenerwowany Austriak mówi na odchodnym.
Opowieść druga: Niemcy
Spotykam młodego człowieka z Izraela. Jest na stypendium niemieckiego rządu. Zafascynowany niemiecką kulturą z przyjemnością czyta niemieckich romantyków. Mówię, że jestem Polakiem i próbuję zachęcić go do polskich romantyków. Czy był w Polsce, czy zna historię oporu, dążenia do wolności, ofiar, Naczelnego Rabina Polskich sił Zbrojnych? Ale on nie lubi Polaków – Polacy – jak mówi – mordowali Żydów. On kocha Niemców. To, co oczywiste w historii, dla niego jest fikcją, którą przedstawia przedstawiciel narodu, który mordował Żydów. Co mam mu zrobić? Co zrobić temu polonofobowi? Czy mam go utwierdzić w jego rasistowskich przekonaniach? Moja krew się kotłuje…
Opowieść trzecia: Polska
Jakiś reżyser próbuje zdobyć rozgłos. Już nie będzie rozpinał jąder na krzyżu – zrobiono. O tym, że Niemcy słusznie cywilizowali Polaków w trzydziestym dziewiątym roku – o tym nakręci film. Najlepiej według ekonomicznego schematu lat dziewięćdziesiątych – zapłaci państwo (za inwestycję), a ja zgrane resztę (głasków, blasków i oklasków). Chamstwo to i zakłamanie, i antypolonizm - niech opowie taką samą historię o powstaniu w getcie i żydowskiej policji – jeśli nie będzie antysemicka, to zapraszamy na Westerplatte. Ale proszę, autorytety bronią wolności słowa i wyrazu artystycznego. Agnieszka Holland w WSI24 broni reżysera jako potencjalnej ofiary cenzury. Ciekawe co by powiedziała na to, gdyby odmówiono pieniędzy na wartościowy artystycznie film o tym, jak rano robi siusiu i myje swoje kobiece wdzięki. Czy chciałaby tego?
Konkluzje
Nakręćmy krytyczny film o obrońcach Westerplatte, zgódźmy się z młodym Żydem, że żyli wśród nas szmalcownicy – nakręćmy nawet o tym film!!!, powiedzmy młodemu Austriakowi , że polscy przestępcy rzeczywiście kradli niemieckie samochody. Niech jednak najpierw polska (wolna?) kinematografia dorobi się tysiąca filmów o polskim bohaterstwie, Izrael zacznie walczyć z antypolonizmem pośród swoich obywateli, a ludy posthitlerowskie uczczą pamięć polskich ofiar budując kilka muzeów uczących młodych dojczespiking ludzi, żeby znali miarę. Wtedy uderzymy się w piersi i powiemy: i nam zdarzało się niekiedy bywać barbarzyńcą.
Komentarze