Dowiedziałem się wczoraj o tym, że SDRP – zwana niekiedy borowikami – złożyła do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Miał je rzekomo popełnić poseł Górski, kiedy mówił coś o Obamie. Chodziło by o to, że wypowiedź Górskiego miałaby być rasistowska. Nie wiem, czy była ona rasistowska, czy nie. Nie wiem, czy była mądra, czy głupia. Wiem, że była. Wiem, że nie nawoływała do wyrządzenia nikomu krzywdy – zwłaszcza w oparciu o to, ze jest on tego koloru skóry, wyznania czy innego.
Wiem także to, że jest to kolejny atak na wolność słowa w Polsce. Wprawdzie komuniści już nie wysyłają ubeckich hufców, lecz wykorzystują mechanizmy kulturowe i instytucjonalne, które współwytworzyli i podtrzymują. Dużo Szechter kiedyś miał do powiedzenia w Polskiej Partii Komunistycznej, potem tacy jak on mieli własnych siepaczy. Dziś panuje się nad duszami inaczej - za pomocą subtelnych mechanizmów kulturowych, finansowych i medialnych.
Dla postkomunistycznych szechterów nieważne są prawa człowieka, antyrasizm czy inne wzniosłe cele. Jeszcze dwadzieścia lat temu mieli to wszystko gdzieś. Gdzie byli, gdy stało zomo? Otóż to oni wysyłali zomo. Skąd ta ich dzisiejsza wrażliwość? Nie o rasizm im chodzi. Ale o panowanie nad kulturowym instrumentarium. Dzisiaj zamkną usta Górskiemu, jutro Kowalskiemu. Pojutrze już nikt nie powie niczego, co nie jest po linii partii.
Komuna jest wciąż żywa. A z lewicą ma tyle wspólnego, co Obama ze statystycznym amerykańskim murzynem.